Artykuł w opracowaniu
#mce_temp_url#Wygląda na to, że kolejne zawody towarzyskie, organizowane przez członków naszego Koła - Wędkarski Klub Sportowy "OLZA" Cieszyn, odejdą do"lamusa"
Podobnie, jak zawody
"o Puchar Olzy", (ostatnie zawody rozegrano w 2010 r.
)czy liczne, organizowane we wcześniejszych latach spotkania klubowiczów w towarzyskich konfrontacjach, czy to muchowych, czy to (o wiele częściej), spinningowych.
Przypomnijmy, spotykaliśmy się na wodach Goczałkowic, łowiska specjalnego "MOKATE", na Wiśle w Strumieniu,
na naszej granicznej Olzie, czy też u nas, w Ośrodku na Gułdowach. Tu - parę zdjęć.
Wiele czynników wpływa na opisany powyżej stan rzeczy, czynnikiem decydującym zaś, wydaje się. być notowany od paru lat znaczny "odpływ" wędkarzy z naszego Koła PZW, a tym samym, z klubu WKS "OLZA" Cieszyn.
Organizowanie zawodów na rzece Olzie to spore przedsięwzięcie, tak pod względem organizacyjnym, jak i finansowym.
Wymaga zaangażowania niemałej grupy osób, a tych coraz mniej, wymaga sporych nakładów finansowych, a te coraz szczuplejsze.
Ponadto kapryśna rzeka raz wody niesie zbyt wiele, (wręcz powodziowej, szczególnie wiosną i w lipcu) raz znowu świeci kamieniami i łupkowymi blatami dna przy letnio - jesiennych niżówkach.
To znowu woda nabiera brudno-brunatnego zabarwienia na skutek wiecznie prowadzonych, ciągnących się od lat prac naprawczych brzegów i różnych jego umocnień przez naszych czeskich sąsiadów. Prace te prowadzone wyjątkowo ślamazarnie, skupiają się szczególnie na miejskim odcinku Olzy, dotychczasowym miejscu organizacji naszych zawodów.
O innych zawodach - towarzyskich spotkaniach klubowiczów nad różnymi akwenami naszego Powiatu, z takim entuzjazmem przeprowadzanych w latach ubiegłych w ogóle szkoda wspominać, skoro na zawody "o Mistrza Koła" w kategorii spinning-mucha zjawia się raptem pięć do siedmiu osób.
Łowisko Gułdowy
Nie chcą paskudne pstrągi, za spore pieniążki z naszych składek zakupione i wpuszczone do stawu Czajka naszych pięknych, wręcz wyuzdanych przynęt. Ani muchowych, ani spinningowych. Nie podobają im się ani małe wiróweczki, ani śliczne woblereczki S lub F, nie chcą streamerków z fiolecikiem, seledynkiem, białych, wściekle żółtych, czy czerwonych. A i brązowe, czy popielate, a nawet czarne(!) mają "w głębokim poważaniu".
Skutecznie zniechęcają swoją pasywnością zajadle biczujących wodę spinningistów i muszkarzy , próbujących wszystkich możliwych przynęt i znanych powszechnie, lub mniej znanych, tajnych "chwytów"
Z moich, ściśle naukowych obliczeń wychodzi, że jeden pstrąg przypada na 43,63 m2 łowiska.
Ponadto, w stawie znajduje się wiele innych ryb drapieżnych; są tu szczupaki, sandacze, okonie, klenie, jazie, o jednym boleniu nie wspominając. A i może jakiś sum się ostał, jest też parę wpuszczonych jesiotrów. Zdało by się, spinningowo-muszkarskie eldorado, jest na co polować.
No czasem, sporadycznie coś tam uderzy, za przynętę szarpnie. Czasem słychać radosny okrzyk "jeeest!", lub "o.k. był!"
Lubią wredy kukurydzę. I to nie każdą, najchętniej tą wybraną przez siebie, z. ...f-my Bonduelle
Koledzy łowiący metodą spławikową pstrągi łowią. Na kukurydzę Bonduelle. Po trzy w spędzonym na łowisku czasie, czyli dopuszczony regulaminem limit.
Czym karmiono ryby w fermie, gdzie zostały zakupione nasze pstrągi?
A może ktoś. .. no nie, zgodnie z regulaminem Łowiska, dokarmianie jest ZABRONIONE!, a na Gułdowach łowią sami wędkarze etyczni!! Taka teza odpada....
Tak czy inaczej, obecny stan rzeczy zniechęca paru kolegów do przeprowadzenia zawodów - konfrontacji muchowo-spinningowej, a szkoda.
Bo i nie o ryby czy wynik tych zawodów tu przecież w końcu chodzi.